wtorek, 1 czerwca 2010

Hajdi

Wędrowali po górach i dolinach. Topili w słońcu uśmiechy i gesty. Kąpali się w deszczu.
U podnóża góry zwanej małżeństwem (wys. 4525m nad poziomem przeciętności) wśród łąk szumiących, wśród lasów zieleni szli bez celu lecz z nadzieją na maliny w koszyku, jagody w cieniu drzew, młode kukułki w gniazdach i ciepło letniego dnia.
Opowiadali  o smaku chleba razowego z pastą awokado, ślubując sobie na dobre i na złe...

 I moje ulubione z serii "Trash the Dress"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz